Dawno dawno temu, za górami, za lasami, żyła sobie duża dziewczynka mająca poważne problemy z asertywnością i wyrażaniem własnego zdania, beznadziejnie zakochana w swoim szefie i nie robiąca nic poza wodzeniem za nim maślanymi oczkami. Dziewczynka choć nie jest tak głupia jak jej młodsza siostra nie może wziąć od życia tego co tamta bierze. Pewnie dziewczynka zestarzałaby się w tej zgryzocie, ale to niezgodne z założeniami bajki. Trafia więc na ideał, dzięki któremu zmienia swoje życie i staje na ślubnym kobiercu. Do tego przesłodzony happy end i żyli długo i szczęśliwie. Banał nad banały. 3/10, bo książe był przystojny.